Nic nie wnosi, nic nie rozwiązuje. Zostawia nas w punkcie, który przekreśla szanse na zrozumienie pobudek Katie.Jest tyle niedomówień. A jak nie rozumiemy, to nie możemy ocenić i walą nam się wszystkie pewniki, wartości. A mimo wszystko, gdzieś głęboko ciągle się łudzimy, ze to musiała być jakaś inna pobudka. Dramat, trauma, cos innego niż tylko atawistyczna żądza łatwego pieniądza.
I na końcu to my jesteśmy tymi „złymi”, bo wolimy by bohaterkę spotkała jakaś tragedia, niż by miała być zwykłą, pospolitą oszustka.
Tak czy siak, smutno ...