...gdy Hanna wysiada z autobusu i patrzy na Tomasza, zamiast pokazać jak się rzucili na siebie,
rozpłakali, itd. to by dopiero było wzruszające! Nie nakręcili najważniejszego momentu! Przez to czuję
niedosyt :(
Jakiekolwiek inne zakończenie zniszczyłoby ten piękny film. Wczoraj oglądałem... rozwalają mnie takie filmy... demolka.
też mnie to zastanowilo - to samo pytanie zadalam - czemu nie padli sobie w ramiona, skoro i tak jest to 'melodramat' to co stalo na przeszkodzie? tak jakby paru kadrów nie dodali - zapomnieli i puscili w świat. Wystrczylo zblizenie ich dac.. jedna twarz, druga - lzy w oczach i voila. Wcale nie musieliby odchodzic w strone zachodzacego słonca.
Ah w ogole srednio mi sie ten film podobal, taki naciagany... za duzo tego typu produkcji bylo i zawsze mialam wrazenie, ze sztucznie zostaly rozegrane. Strach, łachmany, presja... i mieleie tego w kółko przy odpowiedniej muzyczce. Tak, rozumiem ze takie historie sie zdarzaly, ale chyba juz mnie nie przekonują w zakresie "filmowym".
Jak dla mnie - gdyby końcówka była taka jaką opisujesz to film straciłby urok. Właśnie świetnie to zostało pokazane - (patrzą na siebie po tylu latach, kiedy każde z nich ma już swoje własne życie) i wyjaśnione (wcześniejszy list, który rozwiewa wątpliwości). Scena końcowa jest dość wymowna i realistyczna, daje też przestrzeń do namysłu.
Byłoby to nieprawdziwe i poprostu banalne, to nie komedia romantyczna. Każdy z nich w jakiś sposób uporal się z tymi tragicznymi przeżyciami z okresu wojny, przebolał ich wzajemną śmierć (bo byli przekonani o swojej śmierci lub wprowadzeni w błąd) i raptem dowiadują się, że żyją, przeżywają szok i mieli się rzucić sobie na szyję, myślę, że to mogłoby być trudne...