Jestem wielką fanką Tima Burtona i klimatu w jaki wprowadzają on widza, lubię też grę Johnego Deppa, dlatego strasznie się podjarałam na ten film. I byłby on całkiem dobry gdyby nie tragiczna rola wspomnianego aktora, którego talent powalił mnie na kolana, ale bardziej ze śmiechu niż z uznania. Johny Depp po prostu nie umie śpiewać. Jego pianie rzuciło wielki cień na cały film (w moim przypadku). Nie rozumiem, dlaczego Tim Burton postanowił go zaangażować. Ogłuchł czy jak? Poza tym fabuła wydała mi się nieco pokręcona i w ogóle jakoś tak nijak
Ja akurat uważam że fabuła byla ciekawa. Ale z tym śpiewem... no cóż, film bardzo mi sie podobał ale gdyby nie śpiewali podobałby mi sie bardziej
Wiesz, ta historia od początku była musicalem więc Tim Burton zachował tylko pierwotną formę. Myślę, że film byłby zupełnie na poziomie gdyby nie paskudny śpiew Jonnego Deppa. No, ale to już wedle uznania :)
Nie tylko Tobie, wymęczyłam się dzisiaj niesamowicie oglądając to... A również należę do fanów Burtona..
Jedyny film od niego póki co, który tak megaśnie mnie znużył i sprawił iż marzyłam aby czym prędzej się skonczył;)
No mnie to się jeszcze ,,Mroczne Cienie" nie podobały. Jakieś takie bez ładu i składu.
ja dzis ogladałam wersję z 2006 roku- bez śpiewu :P
jest zupełnie inna niz film Burtona. Ale warto zobaczyć