Film mi sie nie podobal. Po Michaelu Douglasie spodziewalam sie czegos wiecej. Kiefer S. sie jeszcze jakos broni (wyszedl troche jak Tommy Lee Jones),ale juz pani Longoria - szkoda slow - moze to wina tworcow,ktorzy pozwolili jej powiedziec raptem z piec zdan?
Film wygladal tak jakby scenariusz obejmowal kilka puntkow,do ktorych ma dojsc glowny bohater - no i to bylo w porzadku (sprawnie i wyraznie pokazane te momenty). Szkoda,ze te punkty scenariuszowe sa ze soba polaczone w jakis taki chaotyczny sposob?Zbyt wiele rzeczy dzieje sie tu przypadkiem - poziom realizmu spada drastycznie.
No i film byl za krotki jak na taki motyw - spisek, szukanie zdrajcy - zeby widza zainteresowac trzeba troche przeciagnac akcje...
Nie wspomne juz, ze humoru tu bylo jak na lekarstwo. A dodatki na dvd to spora porcja wazeliny wpakowana w Secret Service...chociaz mozna bylo odrobine poznac ich sposob dzialania - walor edukacyjny niezaprzeczalny;)
Alternatywne zakonczenie - praktycznie nie posiadalo waloru alternatywnosci;) A prawdziwe zakonczenie tez bylo jakies takie....nie bardzo;)
Ktos, kto robil ten film mial pare dobrych pomyslow,ale ich niestety nie wykorzystal...Szkoda.
P.S. przepraszam,ze moja wypowiedz jest taka chaotyczna,ale pisze na swiezo...;) Pozdrawiam!