Dałbym dychę ale film momentami film jest śmieszny :D czy też nie smaczny? Chodzi generalnie o parę scen:
1. Pokazany został zad konia... no ja rozumiem bohater rusza w podróż ale tak niefortunnie ustawionego konia, dawno nie widziałem. Nazywajcie to czepialstwem ale mnie ta ekspozycja rozbroiła.
2. Cygańskie dziecko rzępolące na skrzypcach, przepraszam ale też nie mogłem wytrzymać.
3. I TO JUŻ EWIDENTNA PRZESADA - Świnia załatwiająca swoje potrzeby w środku miasta.
Jak przy czymś takim się nie śmiać? Czy to może ja jestem idiotą że mnie takie kontrasty nastroju bawią?
Oczywiście nie zmienia to faktu że film oglądało mi się świetnie. Doceniam cały trud w pokazanie postaci, oddanie nastroju, poetyckości(?) i momentami kapitalne ujęcia krajobrazu. Muzyka też nie odstaje i buduje enigmatyczny nastrój. Wampir wzbudza strach i odrazę. Było nawet kilka strasznych scen. Koniec końców film wzbudził jeszcze żal, tu brawa dla postaci Lucy.
Ciekawa obserwacja:) Mnie te sceny nie rozbawiły, ale zdarza mi się mieć podobne odczucia w bardzo, bardzo poważnych filmach (np. w "Aguirre" jest scena, gdzie K.Kinski przemawia i trzyma małą małpkę w dłoniach i w pewnym momencie ciska ją na bok z takim obrzydzeniem na twarzy... Jakoś to groteskowo dla mnie wypada i wtedy się śmieję).
Świni nie pamiętam powiem szczerze, ale to chyba scena z miasta ogarniętego zarazą, czy tak? W takich okolicznościach panuje wielki chaos, ta świnia pewnie miała dać temu ostentacyjny wyraz.
No a tak poza tym to "Nosferatu" to chyba najlepszy film Herzoga, absolutne arcydzieło.
Ogólnie wydaje mi się, że oprócz naturalnego nawiązania do pierwowzoru, Herzog pozwolił sobie na przemycenie własnych przemyśleń odnośnie świata, ludzi itp. poprzez dyskretną symbolikę.
W "Grizzlie manie" w komentarzu Herzoga pada stwierdzenie, że człowiek i natura to nie harmoniczny związek, jak chciał to widzieć bohater filmu, ale chaos, okrucieństwo i walka o przetrwanie. Ta scena z rozprzestrzeniającą się zarazą wygląda jak esencja komentarza Herzoga z tamtego filmu. Zauważ, że jak na okres, w którym rozgrywa się film, ulice miasta są bajecznie cukierkowe, a potem "Świnia załatwiająca swoje potrzeby w środku miasta". Myślę, że to nie przypadek.
Zakończenie też chyba jest różne od oryginalnego: tam słońce wstaje, wampir ginie i wszystko cacy. Tutaj Herzog znowu daje o sobie znać.
Fantastyczny film.
Historia znana i wałkowana, tutaj zyskała dodatkową głębię.
Na końcu filmu, gdy bohater zostaje sam i rozmawia sam ze sobą. Otacza go kilka małych małpek, w pewnym momencie chwyta jedną z nich a następnie ciska na bok. Ten fragment można obejrzeć również na YouTube.
Jak napisałam wyżej, scena w zamyśle nie jest ani trochę śmieszna. Mimo wszystko jak dla mnie wkrada się tam mała groteska i w konsekwencji chce mi się śmiać.
Ha ha. Rzeczywiście zaskakująca scena. Zupełnie nie pasująca do tego tragicznego nastroju panującego w filmie.
Szkoda mi tylko małpki, mam nadzieję, że mocno nie oberwała :)
Punkty pierwszego i tzreciego nie zauwarzyłem nawet.
A co do dziecka to uważam że nie ma w tym nic głupiego. To jego żępolenie idealnie podbudowuje klimat.Jest nędzne, beznadziejne jak sytuacja w której znalazłsię Harker. Według mnie to jeden z lepszych elementów które budują klimat w tym filmie.
Masz prawo to zauwarzyć, masz prawo wyrazic że Ci sie to nie podoba, ja wyraziłem swoją opnię na ten temat.
Jak najbardziej rozumiem i trafna interpretacja : P
Ja niestety nie jestem znawcą muzyki w szczególności tej starszej.
Co jest śmiesznego w końskim zadzie czy cygańskim dziecku? Nie sądziłam, że ktoś może zwrócić uwagę na sposób filmowania końskiego zadu. Człowiek zawsze coś znajdzie, żeby się przyczepić.