I słusznie, bo Equilibrium było w oczywisty sposób inspirowane powieścią Raya Bradbury Fahrenheit 451, który z kolei czerpał z Orwella ;)
I nie widzę w tym nic złego. "Equilibrium" pokazywało nam "piękną" antyutopię - cholernie ciekawe zjawisko literackie, dlatego też ciesze się, że powstanie kolejny film opowiadający historię podobną do tej w "Equilibrium".
Co więcej, reżyserem jest Darabont, niedoceniany ( nakręcił "Shawshank Redemption", powszechnie uznawany za najlepszy film w historii ), ale niezwykle solidny ( "Zielona Mila" ).
Mam nadzieję, że film ten jednak powstanie. Mamy 2012 rok, a tu nic.
Pozdrawiam
Określenie, że jakiś film jest powszechnie uważany za najlepszy w historii jest chyba jednak trochę na wyrost ;) Ja uwielbiam ten film, ale nie sugerowałbym się miejscem na Filmwebowej liście. Żaden film, aktor, reżyser nie jest powszechnie uważany za najlepszy w historii, było ich tyle/tylu, że to po prostu nie do wykonania i też bez większego sensu.
Co do samego filmu, chętnie bym porównał do wersji z '66. Bardzo lubię tę historię :)
Określenie to jest, wydaje mi się, trafnym synonimem dla filmu, który zajmuje pierwsze miejsce na najczęściej odwiedzanych przez ludzi stronach filmowych, jak imdb.com, filmweb.pl, rt.com. Stąd określenie 'powszechnie'.
Pozdrawiam też uwielbiam ten film.;)
Fakt, że jeszcze do niedawna na filmwebie oceniano filmy (zwykle na 10), do których zdjęcia się jeszcze nawet nie rozpoczęły sprawia, że niezbyt ochoczo powołuje się na vox tutejszego populi, podobnie z imdb. No ale to kwestia mojego wyczulenia :-P
Pozdrawiam!
nie. To Equilibrium jest podobne do powieści Raya Bradbury'ego, a także wyśmienitego filmu Triffauta. ten remake wydaje mi się niepotrzebny, tym bardziej, że reżyseruje go sprawny rzemieślnik co najwyżej
Ikt tu nie zauważył jednego szczegółu. Że to jest remake filmu z 1966 roku. I to EQUILIBRIUM było podobne do tamtego filmu. I był to raczej zamierzony efekt.
Właśnie dotarło do mnie. Myślałem że to kopia Equilibrium a to odwrotnie:) Orginał nie był chyba jednak zbyt popularny na tamte czasy wizja świata bez książek musiałabyć czym innym niż obecnie. Teraz mamy internet więc palenie książek nic by nie dało.
Oryginał nie był zbyt wysokich lotów. Jak to filmy SF w tamtych czasach, ale pamiętam, że jako dzieciak oglądałem go z wielkim zainteresowaniem.
Nie było wysokich lotów??? Perfekcyjne kino z wieloma wizjami, które się właśnie dzieje: wirtualne spotkania przy ekranie, puste wyrażanie komentarzy w przestrzeń... To jest tu i teraz.
Chodziło mi raczej nie o wizjonerstwo, tylko o techniczną stronę filmu. Skrajnie prymitywny, wyglądał na bardzo nisko budżetowy. Po za tym te wizje były raczej błędne. Tam kobiety rozmawiały z telewizorami (z lektorem w telewizji) bezpośrednio, a później okazało się, że są robione w konia. Bo prowadzący w telewizorze NIBY odpowiadał każdej z nich, a w rzeczywistości wypowiadał zdania, które pasowały do wszystkich. Tak raczej się nie dzieje :)
Chociaż z drugiej strony Star Trek był kręcony też mniej więcej w tamtych czasach, też był prymitywny, ale oglądało się go bardzo dobrze :)
W zamierzchłych czasach, kiedy pisałeś ten komentarz to się nie działo (lub nie było powszechne). Obecnie częstokroć role konsultantów przejmują chat boty. Sam pamiętam, że mój znajomy dawno temu trenował bota a było to ok. 2007 r. (słownie dwa tys. siódmego). Obecnie coraz częściej się mówi, że AI jest w stanie podegrać postać o ile ma jej głos i wizerunek. Zdarzają się ludzie "poślubiający" lalki, inni budują sobie alternatywne życie w virtualu. Zatem nawet jeśli Bradbury nie opisał przyszłości co do joty, to kierunek jego przewidywań nie był absurdalny. Może bardziej sprawdziła się wizja Orwella ale kwestia cancel culture moim zdaniem pasuje jako ekwiwalent palenia literatury. Tyle, że tam chodziło o nośnik a dzisiaj, w naszej nowoczesności unieważnia się treści np. poprzez modyfikację oprogramowania wyszukiwarek. Albo zmianę programów szkolnych.
Masz rację. Zresztą ja zawsze powtarzam, że ludzkość skręciła w złą stronę w momencie, kiedy pierwszy człowiek pierwotny wziął do ręki pierwszy kamień i po raz pierwszy użył go jako narzędzia :)
Dodam, że ta wersja Farenheita też nie powala. Equilibrium było ZNACZNIE lepsze.